5 sierpnia 2010

Istria wewnętrzna




Niestety akurat jak wchodziliśmy do miasteczka skończyła nam się bateria w aparacie... dlatego zdjęć jest mało - z telefonu Krzyska. W tym uroczym miejscu trafiłam na degustację lokalnego brendy, mimo że nie lubię takich trunków, te były wprost przepyszne :) Nie wiem, czy urzekła mnie atmosfera tego tyci-miasta czy gościnność, ale uważam że naprawdę warto odwiedzić to miejsce mimo, że jest daleko od głównych tras turystycznych.

Chyba najbardziej niezwykłym miejscem w Chorwacji jakie udało nam się zwiedzić było miasto "najmniejsze miasto świata" Hum. W kamiennych domkach otoczonych murem mieszka zaledwie 20 mieszkańców. Nieopodal miasteczka znajduje się cmentarz. To był nasz pierwszy punkt zwiedzania. Wchodząc na cmentarz zaczepiła nas para turystów z zapytaniem czy chcielibyśmy zobaczyć freski z XII wieku w romańskim kościele św. Hieronima. Właśnie się tam wybieraliśmy. Zaskoczeni dostaliśmy klucz do kościoła, który po obejrzeniu mieliśmy oddać go w restauracji.




Jadąc dalej dotarliśmy do już większego miasteczka Buzet. Stare miasto wzniesione na górze otoczone murem wygląda zarówno malowniczo z dołu jak i z góry. Urzekające jest to szwędanie się wąskimi uliczkami i podziwiane spokojnej atmosfery miasteczka. Piękne budowle z kamienia stwarzają klimat rodem z Toskanii, pewnie dlatego Istrię wewnętrzną nazywa się chorwacką Toskanią. Atmosfera i widoki jak dla mnie niepowtarzalne w Chorwacji w pełni skomercjalizowanej i nastawionej na turystę masowego.




Naszą podróż po Istrii wewnętrznej zaczęliśmy od miejsca z dala od szlaków turystycznych. Pierwszy odkryliśmy przepiękną Draguc. Mała miejscowość położona na wzgórzu zachwyca zarówno widokami jak również kamiennymi domkami i wąskimi uliczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz