30 maja 2011

Rasnov

Kierując się do Bran - najbardziej rozreklamowanego miast w Rumunii - za sprawą rzekomego zamku Drakuli - zboczyliśmy nieco z trasy, aby zobaczyć zamek chłopski w niewielkim miasteczku Rasnov.
Aktualne życie tętni w miasteczku u podnóża góry, zamek natomiast jest na samym szczycie. Aby do niego dotrzeć trzeba wspiąć się po dość stromym szlaku idącym w parku. Jak się później okazało (gdy zwiedzaliśmy mury zamku) jest także podjazd bezpośredni pod zabytek, choć my nie znaleźliśmy do niego znaku...
A propos zabytków - w Rumunii spotkaliśmy się z niecodziennym w "Starej Europie" zwyczajem, a mianowicie prawie wszędzie da się podjechać pod sam zabytek. Nieważne jakiej klasy - turyści mogą wysiąść i od razu udać się na dziedziniec:) Na przykład w Hunedoarze parking jest na podzamczu - u nas miejscu wyłącznie dla pieszych:) U nich każdy rumuński turysta podjeżdża wprost pod kasę biletową i idzie zwiedzać:) Dość osobliwe. My się do tego nie przyzwyczailiśmy i zostawialiśmy samochód na parkingach na obrzeżach miasta i dreptaliśmy zwiedzając przy okazji okolice i obserwując codzienne życie. Wyjątkiem są cuda natury - ulokowane w niedostępnych miejscach i nie dostępnych z głównych dróg. Tu każdy musi zostawić samochód na ogólnodostępnym parkingu i dojść o własnych siłach.






Zamek chłopski ma dość skomplikowaną formę. Jest duży - to kolejne zaskoczenie, nie dosć, że chłopów było stać na utrzymanie zamku, to jeszcze w pokaźnych rozmiarach. W środku po prostu było miasteczko z kościołem, zabudowaniami mieszkalnymi i gospodarczymi. Wodę czerpano z głębokiej na 146 m studni. To dzięki niej można było tam przetrwać nawet lata oblężenia.
Kompleks jest znakomicie odrestaurowany i zadbany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz